Bohater lekkoatletycznych mistrzostw Europy do lat 20: Od miesiąca śniłem o tych zawodach, a myślałem o nich od roku
Medal smakuje słodko-gorzko albo może nawet słono-kwaśno. Z wyniku i z medalu bardzo się cieszę, ale na pewno trochę boli te trzydzieści centymetrów do złota i szesnaście do srebra. Wiem na co mnie stać, ale po prostu nie byłem w stanie tego pokazać, ponieważ ten tartan, choć nie był najgorszy, to nie nadawał na to, żebym mógł pokazać całe swoje możliwości – mówił po sukcesie w Finlandii oszczepnik InPost Sport Teamu.
Polak zaprezentował niezwykłą waleczność i ambicję. W konkursie startował z trzecim wynikiem w tym sezonie w Europie, ale nie chciał zadowolić się walką tylko o brązowy medal. W czwartej serii posłał oszczep na odległość 74,65 m i objął prowadzenie w konkursie.
Na pierwszy rzut się napaliłem. Wiedziałem, że jeśli mi przytrzyma noga to jestem w stanie rzucić bardzo duży wynik, ale nie utrzymała. Po trzech kolejkach byłem chyba ósmy czy siódmy. No i z półrozbiegu, gdy już noga przytrzymała, prowadziłem po czwartej kolejce. Dużo energii włożyłem w ten rzuty, miałem piątą kolejkę odpuścić, ale okazało się, że mnie przerzucili i w szóstej trzeba było walczyć. Rzuciłem życiówkę, o metr – opowiada, wciąż z emocjami, Krukowski.
Rzeczywiście, Hiszpan Mahiques i Niemiec Jänicke rzucili dalej. Polak odpowiedział rewelacyjnym rekordem życiowym, pobitym o ponad metr, ale nie zdołał ich wyprzedzić. Choć brakło bardzo niewiele – dwadzieścia dziewięć centymetrów do złota i szesnaście do srebra.
Krukowski bardzo emocjonalnie podchodzi do rywalizacji. Jak sam tłumaczy, najważniejsze zawody w sezonie zaczyna przeżywać już na długo przed ich rozpoczęciem.
Ja się stresuję zawodami już miesiąc przed nimi. Od miesiąca śniłem o tym starcie, a myślałem o nim pewnie gdzieś od roku. W dniu zawodów nie byłem na śniadaniu. Przez cały dzień zjadłem tylko obiad, bo lubię być głodny na starcie – dodaje.
Roch, który niespełna dwa tygodnie temu skończył osiemnaście lat, bardzo korzysta z doświadczenia starszego o piętnaście lat brata.
Marcinowi w tym sezonie zawdzięczam wszystko i on powinien tu stać z medalem. Przyjąłem od niego bardzo dużo rozmów, treningów i nastawiania psychicznego. Będę mu wdzięczny do końca życia za ten sezon. Ten medal dedykuję właśnie Marcinowi, któremu wiele zawdzięczam – mówi zawodnik InPost Sport Teamu.
Ale nie tylko brat jest ważnym filarem do jego sukcesów, bo przecież obu – i Rocha, i Marcina – trenuje ich ojciec Michał Krukowski.
Dostawałem dużo takich pytań, jak rozdzielamy to, że jest moim ojcem, jest moim trenerem, a tak naprawdę też, powiedzmy, kolegą, bo mamy te same pasje i razem w garażu składamy samochody. Nie da się tego rozdzielić, naprawdę to nie jest coś takiego, że wchodzimy na trening i zaczyna się trenerstwo mojego ojca, a wchodzimy do domu i zaczyna się ojcostwo. To po prostu to jest dwadzieścia cztery godziny na siedem dni w tygodniu mój trener, ojciec i kolega. Nigdy się jeszcze poważnie nie pożarliśmy, dalej współpracujemy i będziemy współpracować – zapewnia najmłodszy z Krukowskich.
Już niebawem obaj bracia rywalizować będą w 101. PZLA Mistrzostwach Polski, które odbędą się w Bydgoszczy. Oszczepnicy powalczą o medale ostatniego dnia mistrzostw, czyli w sobotę, 23 sierpnia, o godz. 17.30.