Miejsca 9-12 są w naszym zasięgu
„Przed mistrzostwami świata nie jestem przesadnym, bo zawsze staram się mocno stąpać po ziemi, ale na pewno umiarkowanym optymistą. Stać nas na zajęcie miejsc w przedziale 9-12, a to byłby progres w porównaniu do poprzedniej imprezy, w której przypadła nam 15. lokata i na pewno przyzwoity wynik. Wszystko co powyżej byłoby niespodzianką dużego kalibru i rezultatem mimo wszystko ponad stan” – ocenił Siódmiak.
Popularny „Siódym” nie ukrywa, że jest zbudowany postawą drużyny narodowej podczas ostatniego towarzyskiego turnieju 4 Nations Cup w Płocku, w którym gospodarze pokonali innych uczestników mistrzostw świata, czyli Austrię, Japonię i Tunezję.
„Szczególnie udany był wygrany 33:24 mecz z trzecią w mistrzostwach Afryki Tunezją. Widać progres w grze naszej reprezentacji, a liczę, że to nie było jej apogeum i szczyt formy przyjdzie właśnie na finałowy turniej. W kadrze panuje świetna atmosfera i wszystko zmierza w dobrym kierunku” – podkreślił.
Srebrny i brązowy medalista mistrzostw świata nie chce personalnie oceniać decyzji swojego kolegi z reprezentacji Marcina Lijewskiego, który zdecydował się powołać trzech bramkarzy i czterech obrotowych. W kadrze nie ma kontuzjowanych Szymona Sićki i Michała Daszka.
„Każdy wybór Marcina był czymś uwarunkowany, chociażby pod kątem zmian czy systemu w obronie. Trzeba też pamiętać, że nie mamy klasycznego, czyli leworęcznego rozgrywającego na prawą połówkę. Poza tym zawodnicy rywalizowali. Wypadł Papina, a są Paterek i Jędraszczyk, czyli gracze o podobnym profilu. Z graczy drugiej linii nie pojechał Będzikowski, a znaleźli się Przytuła, który bardzo dobrze wypadł w meczu z Tunezją, Pietrasik oraz Adamski. Cieszę się jednak, że do kadry aspirowali gdańszczanie i wiem, że jeszcze dostaną szansę” – dodał.
W inauguracyjnym spotkaniu Polacy zmierzą się w środę z Niemcami, w piątek zagrają z Czechami, natomiast w niedzielę ich rywalem będzie Szwajcaria.
„Nie odkryję Ameryki jeśli powiem, że w konfrontacji z wicemistrzami olimpijskimi, których miejsce na podium mnie nie zaskoczy, czeka nas niezwykle trudne zadanie. Faworytem nie będziemy, ale w sporcie różnie bywa. Z kolei Czesi, którzy ostatni raz rywalizowali na tej imprezie w 2015 roku oraz posiadacze +dzikiej karty+ Szwajcarzy są zdecydowanie w naszym zasięg” – zauważył.
Wychowanek Nielby Wągrowiec liczy, że do dalszej fazy biało-czerwoni awansują z dorobkiem co najmniej dwóch punktów. W kolejnej grupie zmierzyliby się z trzema drużynami z grupy B, w której znalazły się Dania, Włochy, Algieria i Tunezja.
„Dania to pewniak, pozostałe zespoły to żadne tuzy. Jeśli wygralibyśmy dwa kolejne spotkania, a tego oczekuję, dałoby to nam trzecią lokatę, czyli ostatecznie sklasyfikowani zostalibyśmy w przedziale 9-12. To jest w zasięgu naszych możliwości i na to liczę” – przyznał.
Siódmiak jest zdania, że ciężko będzie zdetronizować Danię, która stanęła na najwyższym stopniu podium w trzech ostatnich czempionatach globu.
„Gospodarze muszą sobie radzić bez legendarnego Mikkela Hansena, ale to świetnie ułożony zespół. Zawsze z wielką przyjemnością oglądam ich mecze. To kompletna drużyna, która wie kiedy ma atakować, wie gdzie ma atakować i potrafi trzema podaniami rozmontować strefę rywali. Jej piłkarze są zaawansowani technicznie, każdy jest idealnie przypisany do swojej roli i wie co ma robić. Dla mnie to murowany faworyt mistrzostw” – stwierdził.
Wśród kandydatów do medali wymienia również Francuzów, Szwedów, Hiszpanów i Chorwatów.
„Ci ostatni grają u siebie, a ponadto prowadzi ich świetny trener, czyli Islandczyk Dagur Sigurdsson. W roli czarnego konia widzę trzy zespoły: Portugalczyków, Słoweńców, a także niespełnionych Węgrów” – podsumował.(PAP)
Autor: Marcin Domański
md/ co/